TLKS Zjednoczeni Trzemeszno - strona oficjalna

Mimo otwarcia rundy wiosennej, wiosna nie zagościła na trzemeszeńskim stadionie. Przez cały mecz bardzo mocno padał deszcz, co powodowało, że boisko z minuty na minutę było coraz bardziej grząskie. Sprawiało to trudności obu zespołom i już od początku meczu gra była szarpana z obu stron. Szybciej warunki te opanowali goście, którzy jako pierwsi stworzyli groźną sytuację, jednak w doskonałej sytuacji napastnik Warty spudłował. Niedługo później w końcu odpowiedzieli Zjednoczeni ale piłka po strzale Dawida Ciążyńskiego uderzyła w słupek. Co się odwlecze to nie uciecze jak mawia stare porzekadło i chwilę później po rajdzie Krzysztofa Chojnackiego właśnie Ciążyński wślizgiem skierował piłkę do bramki i wyprowadził nasz zespół na prowadzenie. 10 minut później ładną akcją popisali się z kolei gracze ze Śremu i po zagraniu z pierwszej piłki sytuację sam na sam z Szymonem Menzem wykorzystał jeden z napastników, doprowadzając do remisu. Wydawało się, że strzelec bramki w momencie podania był na pozycji spalonej, sędzia jednak nie dopatrzył się tego. Na przerwę obie drużyny schodziły więc przy wyniku remisowym. 

Od początku drugiej połowy zdecydowaną przewagę osiągnęli Zjednoczeni, którzy bardzo zmotywowani dążyli do przechylenia szali na swoją korzyść. W 55 minucie po raz drugi udało się wyjść na prowadzenie. Po strzale z rzutu wolnego Huberta Siwy, bramkarz Warty wybił piłkę przed siebie, gdzie doskonale znalazł się Szymon Meller, który z zimną krwią dobił piłkę do bramki gości. Ta bramka wprowadziła jednak chyba zbyt dużą dekoncentrację w szeregi trzemesznian, gdyż dwie minuty później w dość dziwnych okolicznościach śremianie ponownie wyrównali. Po zamieszaniu w polu karnym, piłkę bardzo słabo w kierunku bramki Szymona Menza uderzył jeden z napastników Warty. Prawdopodobnie nasz golkiper spokojnie wyłapałby ten strzał ale w ostatniej chwili piłka odbiła się od nogi Roberta Peplińskiego kompletnie myląc "Menzika" i mieliśmy 2:2. Od tego momentu widać było jednak, że to naszej drużynie bardziej zależy na zwycięstwie gdyż dominacja nie podlegała już żadnej dyskusji. Z każdą minutą Zjednoczeni przeprowadzali coraz groźniejsze akcje i między 70 a 80 minutą meczu "załatwili" sobie korzystny rezultat strzelając trzy bramki. Najpierw rzut karny po faulu na Dawidzie Ciążyńskim wykorzystał Kamil Wysocki. Później po indywidualnej akcji prawą stroną i wejściu w pole karne strzałem w krótki róg, bramkarza gości pokonał Robert Pepliński, a dwie minuty później świetnym strzałem z dystansu popisał się Krzysztof Chojnacki, który ustalił wynik spotkania na 5:2 dla Zjednoczonych. Ostatnie 10 minut to kontrolowanie korzystnego wyniku, który nie uległ już zmianie, a trzemesznianie mimo ciężkiego meczu dobrze rozpoczęli rundę zdobywając trzy punkty i utrzymując tym samym bezpieczną, 9-punktową przewagę nad drugą w tabeli 1922 Lechią Kostrzyn.